Czwartek, 31 października 2024, 18:00

PP: Myśliwiec po wygranej Widzewa z Lechią

Po meczu 1/16 finału Pucharu Polski Lechia Zielona Góra - Widzew Łódź (3-3 pd. k. 3-5) głos zabrał trener Widzewa, Daniel Myśliwiec. Oto co powiedział:

Więcej o Widzewie zobacz TUTAJ

Wyniki i tabelę Ekstraklasy TUTAJ

 

- Jak widać po moim stanie emocje jeszcze buzują. Najważniejszy był awans i to się udało. Można żałować niepotrzebnych trzydziestu minut, nerwówki i straconych bramek, których spokojnie można było uniknąć. Trzeba docenić zachowania przeciwnika, jego odwagę i konkretny model zorganizowany przez trenera i całą drużynę. Oddaje rywalom, że wiedzą, jak chcą grać. Byłem bardzo zadowolony po meczu z Motorem, gdzie popełniliśmy sporo błędów, ale finalnie się podnieśliśmy. Tak tutaj, mimo że to nie jest Ekstraklasa, to waga tego meczu wcale nie była mniejsza. Powiedziałbym, że nawet większa, bo przegrywając z Motorem nie wydarzyłoby się nic więcej z perspektywy Ekstraklasy, nie odpadlibyśmy z żadnych rozgrywek.

- Wnioski mam takie, że po ostatnich naszych momentach pracy, treningach, meczach powiedzieliśmy sobie, czego od siebie oczekujemy - a oczekujemy bardzo dużo, to drużyna pokazała charakter, w tym sensie, że wydarzyło się coś, co nie powinno się wydarzyć. Do tego cała dogrywka z utykającym Hamuliciem. Tym meczem wygraliśmy coś więcej, niż tylko awans do kolejnej rundy. Postawa Saida, który miał udział przy trzech bramkach, z czego przy trzeciej nie był w stanie biegać, ale na moją propozycję, że może spokojnie opuścić boisko, bo nie chce mu zrobić krzywdy - on odpowiedział, że jeszcze się przydam drużynie. Chcę żebyśmy to docenili. Można kwestionować poziom przeciwnika, ale trzeba im oddać dobre przygotowanie i nastawienie do meczu. Coś, co jest dla mnie kluczowe to fakt, że jest w tej szatni jest naprawdę mocny potencjał i tu abstrahuje od piłkarskiego aspektu. Chodzi mi o potencjał do stawiania czoła ciężkim wyzwaniom i pokazywania swoich charakterów w kluczowych momentach. Nie dostrzegłem nawet momentu dominacji żadnej z dwóch stron.

- Jeśli chodzi o Saida, to mono trenuje, zresztą jak wszyscy nasi piłkarze. Wysiłek treningowy nigdy nie będzie taki sam, jak ten meczowy. Podczas wyskoku i upadku złapał skurcz. Te włókna nie były w stanie się zregenerować. Gdybyśmy mieli zmianę, to oczywiście byśmy z niej skorzystali. To nic poważnego, kwestia rozbicia mięśnia. Chcemy, żeby grali najlepsi i najlepiej przygotowani. Nie chciałbym się ograniczać do rywalizacji i stawiania tylko na Imada. Ten mecz był próbą potwierdzenia rozwoju naszego sposobu grania. Dzisiaj to przyniosło nawet niezły efekt, mimo że nie zawsze nasi napastnicy dostawali wygodne piłki. To jest coś, co chcemy wykorzystać i nie jest powiedziane, że nie będzie tak w najbliższym meczu ligowym.

 

Lubisz piłkę nożną? Polub nas na Facebooku!